Można być za całkowitym urynkowieniem naszego życia, nie tylko gospodarczego, ale trzeba sobie zdawać sprawę o istniejących, przynajmniej w pierwszej fazie, która nie wiadomo jak długo potrwa, niebezpieczeństw. Animatorzy urynkowienia powinni sobie uświadamiać, że takim towarem staje się również sport masowy i rekreacja. Kto ma na nie łożyć? Zakłady pracy mają swoje zadania produkcyjne (oczywiście ambitne) i wąsko pojęte cele socjalne, więc nie w głowie im budowa jakiegoś tam basenu, na przykład. Wolą te pieniądze przeznaczyć na coś innego.

0środki takie jak piotrkowski, powodowane względami ekonomicznymi, zmuszane są wprowadzić opłaty za korzystanie chociażby z kortów.
Jedna 40-osobowa grupa dzieci, która trenuje bezpłatnie pod kierunkiem fachowców (Władysław Reiter i Wiesław Kozica) to zbyt mało. Nie każdego rodzica stać przecież na wydanie 300 zł za godzinę gry.
Ileż to autentycznych, "czystej wody" talentów zostaje w rezultacie tego zaprzepaszczonych i zmarnowanych, nie ocierając się nawet o sport wyczynowy. Ileż to dziecięcych kręgosłupów, naznaczonych kyfozami czy lordozami, nigdy się nie wyprostuje. Lekarze już biją na alarm. Warto o tym pomyśleć dyskutując o pieniądzach.
"TYGODNIK PIOTRKOWSKI" - 23.08.1989